Teatr Soho zagrał pierwszy spektakl po przerwie „epidemicznej”, tym razem w plenerze. Wznowił działalność przedstawieniem Igora Gorzkowskiego „Kalino malino czerwona jagodo”. Charakter sztuki idealnie pasuje do ogródkowego otoczenia i ciepłego letniego wieczoru.
Chociaż od premiery autorskiego dramatu Igora Gorzkowskiego minęło już osiem lat, to cały czas ten kolorowy i mądry spektakl bawi, wzrusza i inspiruje. Kurpiowska gwara, kurpiowskie stroje i przyśpiewki oraz ludowa obyczajność to tło dla bogatych, ciekawych historii czterech bohaterek, historii, które śledzimy chwilami ze śmiechem, chwilami w skupieniu i na pewno z napięciem. Dużym atutem tej uniwersalnej sztuki jest obsada aktorska – znakomite role Aleksandry Grzelak, Olgi Omeljaniec, Natalii Sikory i Diany Zamojskiej przyciągają jak magnes. Nadal prezentują one wyjątkowy kunszt aktorski i talent wokalny. Każda z nich musiała wcielić się w role starych kobiet, młodych Kurpianek oraz w role rodziców i adoratorów. To niełatwe, ale aktorki pod precyzyjnym okiem reżysera świetnie poczuły męską psychikę i kurpiowski temperament.
Spektakl Igora Gorzkowskiego to opowieść o kurpiowskich kobietach z początku XX wieku, opowieść o poszukiwaniu miłości. Na początku poznajemy stare zgorzkniałe baby – Anielę, Tereskę, Józię i Werę - które siedzą na ławce i wspominają dawne lata. Są zmęczone życiem, w którym różnie im się układało. Zaczynają wspominać swoją młodość, poszukiwanie tego jedynego i małżeństwo. Każda z bohaterek wciela się w siebie sprzed lat i opowiada. Każda z nich próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie „a co to ta miłość?”, ale też mówi o życiu, o tym, jak to życie rozumie i co w nim najważniejsze. Każda bowiem miała inne doświadczenia. I choć brzmi to jak temat traktatu filozoficznego, to nim nie jest, to prosta mądrość ludowa ukazana zwyczajnie, po kurpiowsku. Rozsądna Werka radzi, aby za dużo nie myśleć - „Po co tyle myśleć? Nie będzie myśleć, nie będzie się bać”. Piękna Józia marzy o prawdziwej miłości, ale „co to ta miłość”, nie wie. Prosta wesoła Aniela niewiele potrzebuje od życia - „byle było wesoło”, „jeśli Bolek i matula Bolkowa tak chcą” - to tak ma być. A śpiewająca utalentowana Tereska konstatuje: „Każdy ma talent do czego innego” i radzi sobie, jak umie, bo przecież: „Każde stworzenie Bolkowe swój rozum ma”.
Letnia ogródkowa ciepła aura doskonale zgrała się z tytułem i klimatem przedstawienia. A klimat ten zbudowany został również przez dwuosobowy zespół muzyczny grający na egzotycznych instrumentach: melodionie i ukulele. Takiej atmosferze i takiej (wyjątkowej!) jakości pomagał świergot ptaków (prawdziwych, nie nagranych) i szum drzew, a zupełnie nie przeszkadzały ruch uliczny i barowe dźwięki dobiegające gdzieś z oddali. Nie przeszkodziły też pandemiczne ograniczenia. Zabawa była przednia i takiego radosnego grania my, widzowie, chcemy jeszcze.
Marta Chodorska
19 lipca 2020 roku