W teatrze Komuna Warszawa mogliśmy w weekend ponownie zobaczyć „Ośrodek wypoczynkowy” w reżyserii Anny Smolar. Spektakl, który miał swoją premierę w 2017 roku, w ironiczny i gorzki sposób pokazuje, jak bezwolnym może uczynić człowieka propaganda.
Twórcy sztuki (tekst Michała Buszewicza) w bardzo krótkiej, prostej konstrukcji fabularnej ukazują schemat działania, którego celem ma być takie uformowanie człowieka, aby był on szczęśliwy i nie zaprzątał sobie niepotrzebnie głowy samodzielnym myśleniem. Tytułowy ośrodek wypoczynkowy przypomina raczej szpital psychiatryczny, w którym pacjenci (kuracjusze) mają wyleczyć się z wszelkich lęków i kłopotów i wrócić do rzeczywistości w pełni szczęśliwi. Mają wypocząć albo raczej wypocząć ma ich mózg, ich dusza. Do „wypoczęcia” - właściwie do całkowitego spoczynku ich duszy – mają doprowadzić codziennie powtarzane te same czynności, rytuały takie jak relaksacyjne drzemki, regenerujące ćwiczenia „wdech-wydech”, podnoszące na duchu powtarzane mantry czy celebrowanie w rytm muzyki posiłków. To posiłek ma się stać jedyną ważną potrzebą człowieka.
W tym dziwnym ośrodku, do którego przybywają kuracjusze, obowiązują niejasne dziwne zasady. Nie można się im przeciwstawić, bo wtedy wypada się z „właściwego toru”. Wszystko należy w kurorcie robić z uśmiechem na twarzy (nawet sztucznie przyklejonym) i to zgodnie z narzuconym harmonogramem dnia, bo „tylko żyjąc zgodnie z rytmem natury” można być szczęśliwym. Nawet z góry ustalone uchwały są podejmowane przez aklamację, przez „społeczność” (np. uchwała o używaniu wyobraźni przed snem). Opiekunowie pacjentów, animatorzy życia w ośrodku tworzą przyjazną, miłą atmosferę, ale sami są wrogo do nich nastawieni, opresyjni, wymagający. Już na samym początku dnia podają podopiecznym lekarstwa. Przypomina to podanie witkacowskich pigułek Murti Binga, z których Miłosz uczynił pigułki zniewalające umysł (w takim kraju na przykład, jak komunistyczna Polska), ale zapewniające tak zwane szczęście. A szczęśliwy będzie człowiek wtedy, kiedy przestanie krytycznie myśleć, odizoluje się od prawdziwej rzeczywistości i będzie słyszał tylko optymistyczne wiadomości (skąd my to znamy?). Takie odczytanie bardzo jasno sugeruje nie tylko groteskowa konwencja, ale też głos narratora informującego o tym, że tytułowy kurort działa dzięki Narodowemu Programowi Zbiorowego Wypoczynku. Cudowne efekty działalności placówki ukazuje zakończenie. Wypoczęci kuracjusze wychodzą wreszcie na zewnątrz, wreszcie są wolni, a maski na ich twarzach oznaczają całkowitą izolację od świata.
Zatem ośrodek wypoczynkowy jest instytucją, która służy wtłaczaniu kuracjuszom sztucznego optymizmu prowadzącego do odczłowieczenia, do egzystencjalnej pustki i samotności. Spektakl Anny Smolar i Michała Buszewicza budzi niepokój i przestrzega - „nie bądźcie bezwolnymi marionetkami w rękach innych, uważajcie, za jaką cenę chcecie być ulubieńcami rządzących”. Istotnymi twórcami spektaklu i „marionetkowych” bohaterów są znakomici aktorzy: Marta Ścisłowicz, Sonia Roszczuk, Maciej Pesta, Jan Sobolewski, Małgorzata Witkowska oraz wspaniale debiutujący w roli Andrzeja Daniel Dobosz.
Marta Chodorska
21 lipca 2020 roku