W chwili śmierci Władysława Podkowińskiego jego największe dzieło „Szał” nie istniało.
Władysław Podkowiński, jeden z głośnych i kontrowersyjnych malarzy końca XIX wieku, zmarł na gruźlicę przed 125 laty w wieku zaledwie 28 lat.
Urodzony Warszawiak i tu zmarły, pobierał naukę u Wojciecha Gersona w Szkole Rysunkowej, a kontynuował w Akademii Petersburskiej. Dał się poznać jako zdolny ilustrator rejestrujący realistycznie obrazki z życia miasta. Wiele rysunków w tym okresie ukazywało się na łamach warszawskiej prasy, m.in. „Tygodnika Ilustrowanego” i „Kłosów”. Jednak jego pobyt w Paryżu, kontakt z impresjonistami zdecydował o jego zmianie zainteresowań. Dalsza jego twórczość to ewolucja od realistycznych pejzaży w kierunku modnego wówczas symbolizmu.
Po powrocie z Paryża Podkowiński tworzył w swojej warszawskiej pracowni w wieżyczce pałacu Kossakowskich. Pozostawił znane widoki Nowego Światu zimą oraz latem. Często bywał zapraszany w plenery. Latem bywał w majątkach w Mokrej Wsi, w Chrzęstnem, a także w Sobótce w Sandomierskiem, skąd pochodzą liczne pejzaże.
Jego pierwsze prace z wpływami impresjonizmu wystawione w salonie znanego marszanda Aleksandra Krywulta spotkały się z druzgocącą oceną widzów i krytyki.
Jednak prawdziwy rozgłos wokół jego osoby przyniosło największe i najgłośniejsze jego dzieło „Szał uniesień”. Ciekawa rzecz, że to najważniejsze w karierze dzieło Podkowińskiego, powstałe w Warszawie, gdzie było przyczyną nieoczekiwanych zdarzeń, dziś można obejrzeć w krakowskiej galerii Sukiennice. Wystawione w warszawskiej Zachęcie w 1894 roku, spotkało się zarówno z entuzjastycznymi ocenami, jak i bardzo negatywnymi. Obraz nie znalazł nabywcy. Proponowana cena nie zadowalała artysty. W przeddzień zakończenia ekspozycji zrezygnowany Podkowiński przyszedł do Zachęty, poprosił o drabinę i nożem pociął obraz.
Krytycy sztuki analizując to zdarzenie wymieniają dwie przyczyny. Jedna to zawód jaki spotkał artystę, który dzieła zniszczenia dokonał już po wykonaniu obowiązku wobec publiczności, a Wiktor Gomulicki świadek tamtych czasów, zapisał zwierzenia Podkowińskiego:… „.zrobiłem ofiarę z rzeczy, która w danej chwili była mi najdroższa.”
Drugim wytłumaczeniem zdarzenia jest domniemane podobieństwo do Ewy Kotarbińskiej, kobiety, którą Podkowiński ponoć darzył uczuciem, a poznał ją podczas letniej sesji w majątku Chręstne. Miało to być źródłem złośliwych uwag pod adresem artysty ze strony członków jej rodziny.
Obraz zrekonstruował po zniszczeniach warszawski malarz, kolekcjoner i konserwator Witold Urbański. Był wystawiany w kraju i zagranicą, w końcu został zakupiony przez krakowskiego kolekcjonera Feliksa Jasieńskiego i podarowany Muzeum w Sukiennicach, gdzie można oglądać go do dziś.
Władysław Podkowiński spoczywa na Powązkach, a jego nagrobek jest dziełem Leopolda Wasilkowskiego. Widok dzisiejszy grobu nosi ślady kradzieży. Brak metalowych elementów rzeźb, m.in. ulubionego kwiatu artystów secesji – słonecznika.
Franciszek Trynka
5 czerwca 2020 roku