Parada tramwajów, którą zorganizowały „Tramwaje Warszawskie” była wielką atrakcją nie tylko dla tych, którzy mogli wsiąść i przejechać się starymi zabytkowymi tramwajami. Także wzdłuż całej trasy przejazdu kolumny tramwajów gromadziły się setki obserwatorów z aparatami fotograficznymi. Mimo, że na liniach turystycznych uruchamianych latem jeździ tabor zabytkowy, to te najcenniejsze perełki pojawiają się tylko od święta. Gratką było zobaczyć je jadące jeden za drugim.
Całość parady tworzyło 8 pojazdów. Kolejność ich ustawienia podyktowana była datą wyjazdu danego typu wagonu na ulice Warszawy. Jako pierwsza z numerem 445 pojechała „Berlinka”, wagon typu K z serii wyprodukowanej w Chorzowie dla Warszawy tuż przed wojną. Trafił do Berlina, stąd potoczna jego nazwa. Do stolicy tramwaje te powróciły w ramach powojennej rewindykacji. Kolejny wagon to jednostka produkcji niemieckiej typu Lw z roku 1925, oznaczona numerem 541, jeżdżąca przed wojną po ulicach Wrocławia. Do Warszawy trafiła do remontu jako zabytek w 1996 roku. Jako trzeci pojawił się powojenny tramwaj typu N nr 607 z serii, która dotarła do stolicy na otwarcie trasy W-Z. Po 1967 roku, kiedy w Warszawie zmieniono tabor na wagony typu 13N, trafił on na 25 lat do Szczecina. Dziś jeździ często na linii turystycznej T. Kolejny wagon to wspomniany już 13 N, jeżdżący po ulicach Warszawy do 2011 roku. Nazywany przez warszawiaków „parówką” z uwagi na zaokrąglone kształty. Na końcu pojechały współczesne tramwaje, kanciasty 105N oraz przegubowiec PESA typu Jazz w wersji krótkiej, przez tramwajarzy popularnie zwany „szczeniakiem”.
Trasę przejazdu, ponad półtorej godziny, biegła z placu Narutowicza, Marszałkowską do mostu Gdańskiego. Następnie powrót trasą W-Z przez plac Bankowy i plac Zbawiciela do placu Narutowicza. Po przyjeździe całej kolumny do placu Narutowicza, wszystkie zabytkowe pojazdy wyruszały kolejno trasą turystyczną z numerem 36 w kierunku stacji „Metro Marymont”.
Parada cieszyła się tak ogromnym zainteresowaniem, że konduktorzy, członkowie warszawskiego koła Miłośników Komunikacji Miejskiej, musieli liczyć pasażerów, aby nie przekraczać dopuszczalnych norm.
Franciszek Trynka
20 września 2020 roku